Hmmm, dawno nie pisałam bo właściwie nie miałam o czym i za bardzo jak.
Dopadł mnie świniak.
Ale już mi przeszło, na szczęście.. właściwie to nie szczęście bo trzeba było wrócić do szkoły, no i koleżanki mi przypomniały o "blogasiu" więc postanowiłam, że sie dzisiaj poświęcę i walne nowego posta tylko, że jest problem..
taki malutki:
nie posiadam żadnych nowych zdjęć.
Pokaże wam zdjęcia z kwietniowego wypadu do Zoo, są to zdjęcia z mojego pierwszego dłuższego wypadu z Nikusiem, wtedy nie wiedziałam jeszcze do czego służą nie które przyciski, ale zdjęcia wyszły nawet sympatycznie.
O to Struś, gdyby nie kraty zadziobał by mi obiektyw, poważnie. Agresywny okrutnie.
Dopiero po chwili jak ujrzałam ogromną mame żubr doszłam do wniosku, że.. psikus, to jednak nie krowa tylko piękne małe żubrzątko.
Mama uważnie pilnowała swoich maleństw,gdy tylko agresywniej ruszyłam sie przy płocie wstała i zaczeła do mnie burczeć po swojemu,
postanowiłam iść dalej i jej nie drażnić..
Od kiedy pamiętam zawsze jak byłam w zoo bardzo dużą atrakcją były pawiany..
Zwierzęta ruszały sie tak szybko,
a światło było tak beznadziejne,
że wiekszość ciekawych zdjęć sie rozmazała.
Pawiany jak zwykle:
-okropnie się "kłóciły"
-wyjadały sobie wszy
-i zjadały wszytsko co im sie rzuciło.
Inteligentne zwierzaki, jak rzuciło im sie cukierka to nawet z papierka go sobie odwijały.
Biedne zniewolone zwierzęta są już tak przyzwyczajone do ludzi, że jedzą im z rąk.
Widział ktoś żeby żyrafa na sawannie jadła człowiekowi liście z ręki?
Jak zrobi sie cieplej.. czyli za jakieś 4 miesiące, znowu sie tam wybiorę z nadzieją ujrzenia zamkniętych wtedy zwierząt, zrobię im piękne zdjęcia, a że będzie to już kwiecień.. to zacznę żyć wakacjami.
Mam nadzieje, że obejdą se bez żadnych poprawek.
A tak właściwie to jeszcze tylko jakieś 200 dni do zakończenia roku szkolnego!
Cieszycie sie?
Żegnam.